Dwa dni temu udało mi się być z moją klasą na filmie "Niemożliwe". Na początku każdy był podekscytowany, ponieważ film był od szesnastu lat, a my będąc z panią możemy na niego wejść. No więc w środę wybraliśmy się do lubelskiej Plazy, do kina Cinema City, na ten właśnie film. Mimo, że widziałem wiele negatywnych recenzji na jego temat, mi bardzo się podobał. Opowiadał on prawdziwą historię o rodzinie, która przeżyła tsunami w Tajlandii w 2004 roku. Rodzina poleciała tam, na święta Bożego Narodzenia. Wesoły pobyt, jednego dnia zamienia się w koszmar. Potężna fala tsunami zalewa wszystko, co pozostanie jej na drodze. Jednak nie jest to film katastroficzny, lecz dramat, bo jak podkreśla sam Evan McGregor grający główną rolę w filmie, że "Niemożliwe" to nie film o tsunami, ale o rodzinie.
Wrażenia film pozostawił na mnie duże, ponieważ niektóre sceny tak wbijały w fotel, że nikt nie odważy się nawet jeść popcornu. Myślę, że mogę go polecić każdemu!
P. S. Każdemu z wyjątkiem starszych pań (dwie siedziały koło mnie i jak wyszły na początku, to już nie wróciły).

Co tam u was ja dopiero za tydzień mam ferie, więc w tym czasie będzie się ukazywało więcej postów. Niebawem zrecenzuje "Brainmana", już niewiele mi zostało.
Pozdrawiam Michalo