Liczba stron: 539
Cykl: "Pan Lodowego Ogrodu"
Tom: 1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Autor: Jarosław Grzędowicz 
Ocena: 6/6

Pan z Wami!
Planeta powitał go mgłą i śmiercią. Dalej jest tylko gorzej...
Vuko Drakkainen ląduje samotnie na odległej, zamieszkanej przez człekopodobną cywilizację planecie Midgaard. Musi odnaleźć i ewakuować wysłaną tu wcześniej ziemską ekipę badawczą, pod żadnym pozorem nie ingerując w rozwój młodej, nieznanej kultury. Trafia na zły czas. Trwa wojna bogów. Giną śmiertelnicy. Być może zmuszony będzie złamać drugą regułę misji.

Polska fantastyka ostatnio pnie się na najwyższe szczyty, W bogatym asortymencie posiadamy wiele prawdziwych perełek tego gatunku. Jedną z nich jest według mnie "Pan Lodowego Ogrodu", autorstwa Jarosława Grzędowicza. O tej książce słyszałem wiele. To od znajomych, to od innych blogerów, ale jakoś nie mogłem się do niej ostatecznie przekonać. Okazało się, że niepotrzebnie tyle zwlekałem.
Powieść po pierwszych stronach wydaje się lekturą z gatunku scince fiction. Trudne do zrozumienia nazwy, podróż ziemianina na inną planetę. Jednak okazuje się to głęboko zakorzenione fantasy. Główny bohater myśli, że ewakuuje tylko ziemską załogę. W rzeczywistości rozpoczyna swoją długą przygodę, której celem będzie odnalezienie przyjaciół. Nie będzie to jednak takie proste.

 Powieść jest napisana głównie w narracji pierwszoosobowej (tylko część ostatniego rozdziału to perspektywa trzeciej osoby), co na początku było dziwne, a wręcz denerwujące. Po krótkim czasie przyzwyczaiłem się jednak i czytanie książki było czystą przyjemnością. Ważne jest również, że występują dwa wątki postaci. Jeden - należący do głównego bohatera Vuko Drakkainena, a drugi do władcy Tygrysiego Tronu. Obaj żyją na tym samym świecie, lecz oddaleni od siebie o tysiące kilometrów. Te dwie postacie nie mają ze sobą żadnego związku.
Grzędowicz przenosi nas w niezwykły świat. Jest on trochę podobny do naszego, ale zarazem całkiem inny. Wszystko jest jednak jakieś dziwne, a to dlatego, że trwa wojna bogów.. Praktycznie każda sytuacja w tej powieści ma jakiś związek z gniewem bogów. Jedno tylko nie podobało mi się w tej książce. A mianowicie to, że Vuko był mutantem, a lepsze określenie to po prostu cyborg. Przy każduym uczuciu zagrożenia aktywował zwiększoną czujność oraz pobudzał "hiperadrenalinę". Niektórzy nie zwrócą na to aż takiej uwagi, więc nie ma powodów do rozpaczy.

Dlaczego warto przeczytać tę książkę? Ponieważ to niesamowite 500 stron nieustającej przygody, niekończący się tunel ludzkiej wyobraźni. Ja po przeczytaniu tej części mam ogromny niedosyt  i w wakacje sięgnę po następny tom. 

>  >  >
Powstałem z martwych! Tak wreszcie nowy post. Wybaczcie, że tak długo "nie żyłem" ale zbliżał się koniec roku i walczyłem jeszcze o oceny. Teraz będę z wami w stałym kontakcie.
Już niebawem ukaże się wiele ciekawych wpisów. Zapraszam i pozdrawiam! Michał

Tak książka bierze udział w wyzwaniach:
CZYTAM FANTASTYKĘ
 CZYTAMY POLSKĄ FANTASTYKĘ