Falkonowe zdobycze
Wstępem...

W ubiegłym tygodniu jako jeden z 4500 uczestników, przetrwałem Fantastyczny Atak Lublina. Na festiwalu byłem już po raz drugi i sądzę, że z edycji na edycję Falkon staje się coraz lepszy. Wielkim plusem stało się to, że w tym roku zajął całą powierzchnię Targów Lublin. Rok temu wszystko odbywało się na małej hali A i w salach konferencyjnych, a w ściśniętym games roomie nawet nie dało się spokojnie usiąść. Teraz Falkon rozmieścił się na trzech halach:
A- games room (naprawdę ogromny,patrz fotorelacja)
B - szeroki korytarz, w którym mieściły się sale konferencyjne.  
C- wystawowo-estradowa (znajdowały się tam stoiska wystawców oraz scena.
Dodatkowo niewykorzystywana dotąd antresola (na piętrze), została przekształcona w "salę", gdzie odbywał się cały blok literacki, zaś w Szkole podstawowej nr. 20 na przeciwko "głównej siedziby" Falkonu - sesje RPG oraz LARP-y . Każdy znalazłby coś dla siebie! Kolejna rzecz, która podobała mi się to świetna obsługa kas, ponieważ przebywając nawet w najbardziej obciążonych godzinach, w ich okolicach, nie zaobserwowałem kolejek. W tym roku wszystko zostało dopięte na ostatni guzik!
  
Literacki, Popularno-naukowy, RPG - czyli bloki programowe

Autograf Jacka Komudy
Tegoroczny Falko był również bardzo zróżnicowany po względem atrakcji. Mnóstwo bloków, konkursy oraz dziesiątki wystawców. Książeczka z programem była bardzo dobrze i szczegółowo ułożona. Przyjezdni na pewno nie pogubiliby się, bo został w niej nawet opisany dojazd. Pojawiło się jednak wiele problemów, ponieważ z trzech zagranicznych gości przyjechał tylko jeden. Bill King zapowiedział to już wcześniej, natomiast Mike Pondsmith, został zatrzymany na lotnisku w USA, kiedy właśnie miał lecieć do Polski (problemy z paszportem), jednak zaproponował poprowadzenie wideokonferencji ze swoimi fanami, co skutecznie zapełniło szybko luki w programie. Do Lublina przybył tylko Kevin J. Anderson, który jest między innymi współautorem późniejszych części cyklu "Diuna". Ja sam byłem tylko na dwóch prelekcjach i to wyłącznie z bloku literackiego. Były to: "Warsztaty dla młodych pisarzy", prowadzone przez Jacka Komudę - autora między innymi "Samozwańca" oraz spotkanie autorskie z Jarosławem Grzędowiczem. Dwóch Panów, których wymieniłem wcześniej, okazało się mieć niesamowite poczucie humoru. Chciałem wybrać się jeszcze na "Kalambury Gra o Tron", ale niestety pokrywało się to z jednym ze spotkań. 

Ciekawi ludzie, zawarte przyjaźnie...

A tu Jarosława Grzędowicza
To bez czego nie byłoby Falkonu to oczywiście tłumy przeróżnych osobowości. Tegorocznym festiwalem zajęła się młodsza grupa i spisali się bardzo dobrze. Nie udałoby się wszystkiego "ogarnąć", gdyby nie wolontariusze, których było ok. 200. No bo kto, jak nie oni będzie sprawdzał czy każdy ma wejściówkę, kto zostanie obsadzony przy akredytacji i w szatni, jak nie oni? Obserwując pracę wolontariuszy w tym roku postanowiłem, że też nim zostanę za rok. Na konwencie spotkałem wielu ludzi, zawiązałem nowe znajomości. Czasem była to tylko rozmowa z kimś, a czasem wspólne, dwugodzinne siedzenie przy planszówkach. Ten czas na długo pozostanie mi w pamięci. Co do wolontariuszy to urządzili nawet "akcję" o nazwie: "Pomóż zielonym przetrwać Falkon" (zielone koszulki), w której to zbierali pieniądze na pizze. Przyznam szczerze, że im się udało, bo dość sporo było tej kasy :D

Co trzeba było na pewno zobaczyć, co kupić i na czym być?

Setki brył...
Tegoroczny Fantastyczny Atak Lublina, zaskoczył Falkon Areną, która była tworzona, na podstawie starych pojedynków rycerskich, tyle, że przy użyciu bezpiecznej broni. Przynajmniej część tych pojedynków należało zobaczyć. Dla lubiących realia, przed wejściem toczyły się pokazy z prawdziwą bronią białą.
Co się tyczy zakupów, to ogromnie kuszącym stoiskiem był Kram Melnira, gdzie zakupiłem skórzaną sakiewkę na kości do gry, mole książkowe musiały również zajrzeć do Solarisa, który przyjechał specjalnie na Falkon wioząc ze sobą furę książek. Każdy znalazłby coś dla siebie, na prawie każdym stoisku. Wielbiciele RPG zrobili spore zakupy przy stoisku z kościami, naprawdę było z czego wybierać. 
A jeżeli chodzi o prelekcje, każdy miał wolny wybór, bo było ich mnóstwo, rozłożone na wszystkie dni. A uwierzcie mi było w czym wybierać...   

Cosplay - ludzie z pasji...

Nie miałem już innych zdjęć - macie to z games roomu!
Konwenty to ojczyzna dla ludzi, którzy chcą się wczuć w rolę ulubionego bohatera, lub wymyślić nowego. Takich ludzi było w tym roku naprawdę dużo. Na Falkonie odbył się też pierwszy w Polsce "Pokaz mody fantasy", którego niestety nie mogłem oglądać. Osoby, które spotkałem to na pewno: mnóstwo postaci z Assassin's Creed, dużo z LOL'a, Pandę z WOW'a, oraz wielu innych, niesamowitych ludzi. W tym roku po raz kolejny w Lublinie gościł "Legion 501", co sprawiło, że wszędzie zaroiło się od postaci znanych ze "Star Wars". Nikt nie był  egoistą i każdy pozwalał sobie zrobić zdjęcie. Myślę, że również dzięki takim ludziom fantastyka ożywa. 

Czy za rok watro odwiedzić Falkon? Zdecydowanie tak! Tegoroczny był bardzo udany i może jeszcze nie dorasta do Pyrkonu, jest równie interesujący. No i cóż, co ja mogę powiedzieć? Do zobaczenia za rok!

P.S. Film z Falkon będzie jak mi się uda go zmontować. 
P.S 2 Filmu nie będzie :(

Pozdrawiam Michał!