Gry z serii "Assassin's Creed" mają rzesze fanów na całym świecie. Rozpowszechniono je do tego stopnia, że pojawiły się książki, a nawet komiksy, których akcja rozgrywa się w ich świecie. Przyznam szczerze, że dotąd nie grałem w ani jedną produkcję, ale myślę, że z upływem czasu to się zmieni. Dostałem okazję, aby zapoznać się z komiksami "Assassin's Creed" i nie zmarnowałem jej. Ale czy naprawdę było warto? Przekonajcie się sami! 


"Desmond" Eric Corbeyran i Djillali Defali

Fabuła opisuje historię Desmonda Milesa, który jest więziony w tajnym, ściśle chronionym laboratorium doświadczalnym. Nie wie dlaczego się tam znalazł, ani też czego chcą naukowcy, którzy prowadzą na nim bezwzględne eksperymenty. Jest potomkiem asasynów - bractwa, które istniało nawet za czasów Imperium Rzymskiego, bractwa - wyszkolonego by zabijać ludzi, dla dobra ludzkości. Sama w sobie, (fabuła) jest bardzo płytka, potencjalny czytelnik nie zachwyciłby się wcale, podobnie jak ja. Jest jednak światełko w tunelu, mogę powiedzieć,że czasami widziałem przebłyski tego co miało spodobać się czytelnikowi, aczkolwiek i tak jest źle. 
Rysunki, podstawa każdego komiksu wypadły dobrze. Bardzo podoba mi się charakter Defali'ego, szczególnie gdy przedstawia on asasynów "w akcji". Można tylko zamknąć oczy i doskonale odzwierciedlić sobie uliczki Rzymu, czy też pustynie na Bliskim Wschodzie. Sądzę, że komiks należ do tych pod etykietą: "Do oglądania, nie do czytania" - rysunki cieszą oko, tekst - masakra.
Tekst - 2+/6 Rysunki - 4-/6 Całość - 3-/6


"Aquilus" Eric Corbeyran i Djillali Defali 
 
Fabuła stanęła na nogi, a akcja znacznie przyśpieszyła (Michał, ale przecież nie chcesz napisać, że lektura cię wciągnęła!). To fakt, jest trochę lepiej, ale to ciągle za mało do doskonałości. Nasz kochany Desmond wyrywa się facetom w garniturach i wstępuje w szeregi Asasynów. Wraz z nimi rozpoczyna poszukiwania tajemniczego artefaktu o przerażającej mocy. Aby go odnaleźć przeżywa na nowo życie swojego rzymskiego przodka, Aquilusa. Będzie musiał się strzec, bowiem ulegnie zdradzie. Stawka jest wyższa, niż może sobie wyobrazić. Brzmi lepiej niż poprzednio? Tak też jest, lecz nadal za mało.
Za to Pan Defali udoskonalił swoje rysunki, nadając komiksowi żywych kolorów i  niesamowity klimat, a jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sprawił, że wszystkie postacie, jakby zastygły w ruchu. To znowu dzięki rysunkom komiks wyrównuje poziom i sprawia, że jest chętniej czytany. Druga część jest lepsza, ale nadal kuleje. Ubolewam nad tym, myśląc,że scenarzysta mógłby trochę bardziej się postarać . Tak mało trudu, daje, tak słabe wyniki.
Tekst - 3+/6 Rysunki: 4+/6 Całość: 4-/6

"Accipiter"  Eric Corbeyran i Djillali Defali 
 
Do trzech razy sztuka? W tym wypadku - tak, gdyż trzecia część, według mnie, wypadła najlepiej ze wszystkich. Mimo, że komiks jest kontynuacją poprzedników, zaciekawił mnie w największym stopniu. Nie wiem, co jest tego przyczyną, lecz ważne, że nie zniechęciłem się. Dobrym zabiegiem okazało się to, że scenarzysta umieścił tu więcej scen "w skórze" dawnych Asasynów, niż tych mających miejsce we współczesności. Uważam, że ten komiks należy przeczytać. 
Pan Defali po raz kolejny zachwycił mnie kolorami i pięknymi rysunkami. Szczególnie dobrze przedstawił sceny bitew i pojedynków. Ta część jest naprawdę dobrze zgrana, z tego powodu oceniam ją najwyżej ze wszystkich innych. Myślę, że autorzy nie zaniżą poziomu, ponieważ komiks zakończył się słowami: "Ciąg dalszy nastąpi..." Pozostało tylko czekać.
Tekst: 4+/6 Rysunki: 5/6 Całość: 5/6  
  
-> -> ->
Witajcie po dłuższej przerwie bez recenzji. Jak widzicie zmieniałem tytuł bloga, po to aby nie ograniczać się tylko do książek. Myślę, że to lepiej dla Was, ponieważ wszelakie posty będą się ukazywały częściej. Wesołych Świąt!

Za wszystkie egzemplarze serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN!