Niewiele jest ekranizacji lepszych od książkowych poprzedników, ale do takich z pewnością zalicza się "Hobbit", wyreżyserowany przez Petera Jacksona, który zasłynął również z produkcji "Władcy Pierścieni". "Pustkowie Smauga" to druga część, nakręcona na podstawie powieści J.R.R. Tolkiena pod tytułem "Hobbit, czyli tam i z powrotem." Opowiada on ao dalszych losach hobbita Bilba Bagginsa, który wyruszył na wyprawę, wraz z drużyną krasnoludów, mającą na celu odebranie smokowi - Smaugowi Arcyklejnotu i innych bogactw jakie przed wielu laty zagarnął tej górskiej rasie. Ja również podążyłem za nimi, przeżywając najlepszą podróż mojego życia!
Pierwsze na co zwróciłem uwagę oglądając film to niesamowity obraz (który do tego oglądałem w 3D). Peter Jackson zrobił coś zaskakującego i niebywałego, nie mówię tu o wykorzystaniu super - studia filmowego, ale o realistycznych pejzażach, które zapierają dech w piersiach. Moje wrażenia są bardzo dobre. 
 Dla mnie dobryma zabiegiem stało się to, że Jackson dodał tu dużo od siebie, bo w sumie jak z książki, która ma 300 stron zrobić trzy, bardzo długie filmy. Wątki zostały przedłużone, a inne niepotrzebnie wciśnięte. To był dla mnie jedyny minus. Miłym zaskoczeniem było dla mnie dodanie do filmu Legolasa, który stał się tu postacią drugoplanową. Widziałem go w zwiastunie, ale za bardzo nie zastanawiałem się nad tym. Tolkien miałby jednak mieszane uczucia :)


Reżyser starał się pokazać dużo postaci, a przy tym bardzo udał mu się wątek humorystyczny, z udziałem Bombura - najgrubszego z krasnoludów. To właśnie on zyskał moją największą sympatię. Szczególnie kiedy drużyna natknęła się w Mrocznej Puszczy na elfów i nastąpiło przeszukiwanie krasnoludów, Legolas wyjął z kieszeni Bombura zdjęcie i wypowiedział słynne: 
"-To twój brat? (L)
- To jest moja żona! (B)"
Rozśmieszając tym samym całą salę. Wszyscy przecież wiemy o niezwykłej urodzie krasnoludzkich kobiet. Inną sceną z jego udziałem był niesamowita walka w beczce. Nasz grubasek najpierw się w niej toczył, a potem wykopał denko i wystawił ręce, a po otrzymaniu broni, zaczął się kręcić, stając się istną "maszynką do zabijania". Inną ciekawą postacią jest Kili, do którego w tej części został przypasowany wątek romansowy, ponieważ zakochał się on w pięknej elfce Tauriel (tak, tak tego również nie było w książce). 

Słynna scena z beczkami.
Wiele osób ma zastrzeżenia co do dubbingu. Ja oglądający zarówno pierwszą, jak i drugą część wraz z głosami polskich aktorów, przyzwyczaiłem się i nie przeszkadzało mi to. Coś mi się jednak nie podobało w głosie Gandalfa, ale trudno by przecież było znaleźć idealny głos, który pasowałby do tego, należącego do Iana McKellena. Dla niektórych dubbing to udręka dla mnie wypadł on bardzo dobrze. 

Słynną sceną, zarówno w książce, jak i w filmie stała ta z beczkami. I tutaj również nasz biedny Bombur dodaje komizmu całej tej sytuacji, ponieważ koledzy musieli go do niej wepchnąć. Trudny jest żywot kogoś kto chce sobie troszeczkę pojeść :)

Z minuty na minutę film coraz bardzie zaczął wciskać w fotel, a szczególnie w ostatnich scenach z tytułowym Smaugiem w roli głównej. Niezastąpiony Jacek Mikołajczak świetnie nadał mu głosu, a scena w której wyłaniał się ze złota było niesamowita. Jednym zdaniem na film warto się wybrać, nawet jeżeli ktoś nie przepada za twórczością Tolkiena, naprawdę!


Reżyseria: Peter Jackson 
Produkcja: USA, Nowa Zelandia 
Premiera: 27 grudnia (Polska)
Gatunek: fantasy, przygodowy
Ocena: 5+/6
Obsada: Kliknij tutaj  
Zwiastun: Kliknij tutaj

  * * * 
Już niebawem recenzja "Krwi Elfów" Sapkowskiego... 
Polecam muzyczkę: