Smoki - mityczne stworzenia, niby to podobne do wielkich, latających jaszczurów. W literaturze fantasy widnieją najczęściej jako te złe (dla przykładu - "Hobbit", czy cykl "Smocza Lanca"). W kulturze ludowej również występowały jako uosobienie zła. Ale, czy ktoś myślał kiedyś, aby takiego smoka wytresować? Zaprzyjaźnić się z nim? Oczywiście, że tak! W pierwszej części filmu, którego kontynuację recenzuję dzisiaj, poznaliśmy Czkawkę: chudego, młodego niezdarę, będącego synem wodza wikingów, zamieszkujących wyspę Berk. To właśnie on postanowił, że bez sensu jest zabijać smoki, bo przecież można się z nimi zaprzyjaźnić. Poznaje Szczerbatka - Nocną Furię, najgroźniejszego ze smoków, a między nimi nawiązuje się niezwykła więź.

Akcja drugiej części filmu "Jak wytresować smoka" rozgrywa się 5 lat, po zakończeniu wydarzeń przedstawionych w jego pierwszej części. Od tamtej pory ludzie i smoki żyją w zgodzie na wyspie, która zaopatrzona w "smocze stajnie", paśniki i poidła, stała się istnym smoczym rajem. Gdy podczas jednej z wypraw Czkawka spotyka tajemniczego Jeźdźca, dowiaduje się, że pokojowi między wikingami i smokami zagraża Drago - mężczyzna owinięty w płaszcz ze smoczej skóry, pragnący siłą podporządkować sobie wszystkie smoki, aby z ich pomocą pokonać innych wikingów. Czy Czkawce i Szczerbatkowi uda się przywrócić równowagę sił?

Po drugiej części spodziewałem się czegoś podobnego, czego po pierwszej. Lekkiej, animowanej, nasyconej humorem opowieści o wikingach i smokach. Ludzie! Czy ja zawsze muszę się mylić? W momencie rozpoczęcia filmu może jeszcze tego nie widać, lecz z każdym kolejnym momentem akcja przyśpiesza, a napięcie utrzymuje się w nas do ostatniej minuty, bo właśnie wtedy... (dalszy ciąg usunięty przez wykrywacz spojlerów). W momencie rezerwacji biletu nie wiedziałem też, że wybieram się na produkcję, w której, w  kulminacyjnym momencie płakały kobiety, ale i również mężczyźni. Wciąga, wzrusza, wbija w fotel, bawi, poucza. Czy nie ma lepszych cech filmu? "Jak wytresować smoka 2" posiada je wszystkie, dlatego trafia do grona moich ulubionych filmów. 

DreamWorks Pictures, "Fabryka snów" (w przetłumaczeniu na polski). Ostatnio sporo zawiodłem się na tym studiu, między innymi po obejrzeniu trzeciej części "Madagaskaru", będącej po prostu tandetą, przesadzoną głupim humorem. Ale zaraz, to nie jest post na ten temat! Mówimy tu o zupełnie innym filmie! Dałem wytwórni kolejną szansę, a ona świetnie ją wykorzystała. Tak pięknej produkcji może pozazdrościć nawet Pixar, z którego to pochodzi (według mnie) podstawa i wzór dla animacji. "Jak wytresować smoka 2" nie należy do głupot, na które do kina idziemy tylko dlatego, aby wyluzować się, zjeść popcorn, coś tam zobaczyć, a po wyjściu z sali kompletnie o nim (filmie) zapomnieć. O nie! Ten film porusza i to przez duże "P". 

Jeżeli ktoś lub lekkie i zabawne historyjki, mogę stanowczo odradzić film pt. "Jak wytresować smoka 2". Jest to produkcja dla osób wrażliwych i otwartych na innego człowieka. Bo tylko tacy ludzie mogą dokładnie zrozumieć przekazaną w nim treść. Opinie o nim mogą być zupełnie odmienne, lecz dla mnie film zdał test celująco! Wciąga, wzrusza, bawi. Myślę, że te cechy przekonają Was do obejrzenia pierwszej części, lub też do recenzowanej dzisiaj przeze mnie, jej kontynuacji. "Jak wytresować smoka 2" otrzymuje ode mnie najwyższą notę 10/10!