Podbiłem Warszawę!

Tak jak ubiegłej wiosny, w tym roku również wyruszyłem na największą imprezę dla moli książkowych w Polsce. "Warszawskie Targi Książki" odbyły się na Stadionie Narodowym, który ze względu na ilość miejsca i umiejscowienie, gości targi po raz drugi i na pewno nie ostatni. Nie mogąc się doczekać sprawnie pokonałem to marne 150 kilometrów, które dzieli mnie od stolicy, a to co zobaczyłem potwierdziło moje oczekiwania. W końcu mało jest takich okazji, aby ujrzeć tyle książek w jednym miejscu, a dodatkowo spotkać się ze znanymi autorami i poznać ludzi takich jak my. W dzisiejszych spotkaniach zrelacjonuję dla Was niedzielny, ostatni dzień Warszawskich Targów Książki, na których miałem okazję być.

Kto się nie może doczekać?
 Program i atrakcje

Jak na targi książki program był dość rozbudowany. Przypominam, że nie jest to festiwal/ konwent (np. Falkon, Pyrkon), na którym w tym samym czasie odbywają się trzy prelekcje. Tutaj program był dostosowany tak, aby każdy mógł skorzystać z rozmaitych spotkań autorskich, wykładów etc. Jedną z największych niedzielnych atrakcji była wymiana książek "Z półki na półkę", na którą to z wielką chęcią (i książkami) wyruszyłem. Spodziewałem się bardzo wielu powieści i zapowiadanych nowości, które w ramach tej wymiany miały udostępnić wydawnictwa. Nie wiem, czy to przez to, że przyszedłem pół godziny po rozpoczęciu wymiany, lecz miałem wrażenie, że wszystkie te pozycje zniknęły równie szybko jak pomarańcze za PRL-u. Moje odczucia były takie, że dosyć się zawiodłem. Na szczęście w końcu udało mi się wynieść coś sensownego. Tak jak zawsze największą atrakcją okazali się autorzy, aktorzy i wszyscy celebryci, którzy pomyśleli sobie, że mogą napisać książkę. Ale to już temat na następną część.

A kto to?
"Tato, tato, to jest ten Pan z telewizji!"

Na WTK zagościło wiele znanych twarzy. Zawiodłem się jednak, gdyż połowa z nich to nie pisarze, tylko aktorzy i celebryci. Jednak miałem okazję z bliska zobaczyć takie sławy polskiego kina jak: Janusz Gajos, Stanisław Mikulski, czy Emil Karewicz. Niedzielnego dnia targi nawiedziły Perfekcyjna Pani Domu i Ewa Chodakowska, a także Maciej Stuhr, czy Jarosław Kret. Z "prawdziwych" twórców ogromnym zainteresowaniem cieszył się Andrzej Pilipiuk, którego to zdobyłem autograf. Nie mogło również zabraknąć, między innymi, wielce obleganego Papcia Chmiela, do którego kolejka była ustawiona nieustannie przez przeszło dwie godziny. Celebryci dostali jednak za swoje, bo częściej trafiała do nich kartka lub zeszyt, niż ich własna książka.

Organizacja i podsumowanie

Targi wypadły bardzo dobrze pod względem organizacyjnym. Przynajmniej w niedzielę nie spotkałem się z kolejką do akredytacji, wszystko przebiegało sprawnie. Kolejki do autorów były pilnowane, aby nie zagradzały przejścia. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, nawet parking, na który kierowali liczni stewardowie. Bilety były tanie, jak na tak dużą imprezę. Zaledwie 5 złotych za bilet ulgowy i 10 za normalny. Do minusów należała jednak opłata parkingowa w wysokości 10 złotych. No i jeszcze jedno - na następne lata proponowałbym powiększyć punkt gastronomiczny, bo nie samym kebabem żyje człowiek. No cóż, z wielkim żalem żegnałem Warszawskie Targi Książki, ale wiem, że na pewno będę na nich gościł jeszcze nie raz.