Niekiedy bywa, że ekranizacje książek są po prostu beznadziejne, że nie da się ich oglądać ("Percy Jackson i bogowie olimpijscy"), w innym wypadku można się spotkać z przepiękną produkcją, która głęboko zapada w sercu człowieka. Ostatnio  miałem okazję obejrzeć film "Skazani na Shawshank", będący adaptacją opowiadania Stephena Kinga o tym samym tytule. I tu po raz kolejny kłania się magia kina, która sprawia, że z takiego krótkiego tekstu może powstać blisko trzygodzinny film. Słyszałem, że "Skazani na Shawshank" to przepiękny film oraz prawdziwa gratka nawet dla wymagających miłośników kina, lecz nie spodziewałem się, że aż tak mnie poruszy. A tam, myślałem sobie:"Facet trafia do więzienia i próbuje tam przeżyć.". Nie! Zapraszam na recenzję najpiękniejszego dramatu, o ile nie również filmu, jaki kiedykolwiek miałem okazję oglądać. 
Andy Dufresne, bankier oskarżony o zabójstwo żony i jej kochanka, skazany, po procesie sądowym, na karę podwójnego dożywocia, trafia do więzienia Shawshank. Świat nie jest tam taki, do którego przywykł Andy. Jest inny. Władzę sprawują tam sadystyczni strażnicy i dyrektor, który macza palce w korupcji. Andy jednak się nie załamuje i stara się zdobyć sympatię współwięźniów, a nawet przypodobać się władzy więzienia. 

Blisko dwa tygodnie temu Polsat wyemitował "Skazanych na Shawshank". Słyszałem wcześniej co nieco o tym filmie, a moi rodzice mówili, że bardzo warto go obejrzeć. Nie spodziewałem się tak pięknego filmu. King kojarzył mi się dotąd z horrrorami i thrillerami, lecz nigdy nie myślałem, aby napisał coś, z czego w przyszłości powstanie tak poruszający dramat. Nie umiem napisać recenzji tego filmu! Ale dobra, spróbuję. Na początku chciałbym szczególnie zwrócić uwagę na to, że "Skazani na Shawshank" to film, w którym nie zagrała kobieta (nie licząc roli epizodycznej na początku filmu, gdzie została przedstawiona żona Andiego)! Akcja prawie całego filmu rozgrywa się w więzieniu, a tam znajdują się sami mężczyźni. Jeżeli ktoś lubi oglądać na ekranie piękne panie, to odradzę mu ten film, chociaż i tak jest wart obejrzenia. Chciałbym przy tym zwrócić uwagę na mistrzowsko zagrane role, szczególnie zaciekawił mnie postać "Reda", w którego postać wcielił się Morgan Freeman. Jest on jednym z więziennych przemytników, który potrafi sprowadzić do Shawshank wszystko, oczywiście za zapłatą. Szybko zaprzyjaźnia się z głównym bohaterem filmu i pomaga mu przeżyć w tym świecie.

Jeżeli kiedykolwiek, ktoś z Was będzie się wahał przed obejrzeniem tego filmu to myślę, że po przeczytani tej recenzji jego wątpliwości się rozwieją. Podobnie jak pisałem w przypadku "Jak wytresować smoka 2", tak i teraz mogę powiedzieć, że nie jest to lekka i zabawna historyjka, których teraz pełno. Ta produkcja zmusza do przemyśleń. Nie zapominamy o tym filmie, idąc spokojnie spać. Nie, podziwiamy prawdziwy kunszt aktorski i niezwykłe jego (filmu) przesłanie. Śmiało polecam film KAŻDEMU i wystawiam mu najwyższą notę 10/10!