Nazwisko J.R.R. Tolkiena na stałe wpisało się do kanonu najwybitniejszych twórców literatury. Jest on równocześnie jednym z prekursorów współczesnej literatury fantastycznej, a jego dzieła zainspirowały innych twórców do przelania własnych historii na papier. Książki Tolkiena zostały przeniesione na ekran, poprzez dwie filmowe trylogie, przedstawione nam przez Petera Jacksona. Dotychczas czytałem tylko jedna jego powieść ("Hobbit") i wiele razy podchodziłem do rozpoczęcia lektury "Władcy Pierścieni". Było to jednak dawno temu, kiedy to próby zmierzenia się z Mistrzem kończyły się zazwyczaj na pierwszych pięćdziesięciu stronach. Przez wiele lat żyłem w przekonaniu, że "Władca..." nie jest mi do niczego potrzebny; sięgałem tylko po filmową adaptację. Zmieniłem się. Przełamałem się i przepadłem w świecie Śródziemia.

Śródziemie. Shire. Młody hobbit - Frodo Baggins, mieszka w przytulnej norce wraz ze swoim wujkiem - Bilbem. Przez wiele lat prowadzi sielankowe życie w Hobbitonie. W dniu 111 urodzin, Bilbo opuszcza dom, ofiarując siostrzeńcowi Jedyny Pierścień, wykuty przez Mrocznego Władcę - Saurona. Frodo jest zmuszony wyruszyć w pełną niebezpieczeństw misję, której celem jest zniszczenie Pierścienia. 

Wszyscy krytycznie nastawieni do prozy Tolkiena zwracają uwagę na długie opisy zawarte w książce. Ja też podążałem takim tokiem myślenia, więc twórczość Tolkiena uważałem za niezwykle nużącą. Jednakże teraz inaczej podszedłem do lektury i stało się. Zacząłem zachwycać się każdym opisem, a książka w mgnieniu oka wciągnęła mnie w swoją historię. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak wiele wcześniej straciłem. Równocześnie dotarło do mnie, że Peter Jackson ominął wiele scen, w tym między innymi spotkanie z Tomem Bombadilem, czy kolację u Starego Maggota. Nie wpływają one na dalszą fabułę, ale stanowią bardzo przyjemne epizodyczne sceny. 

W "Drużynie Pierścienia" Tolkien prezentuje prosty, jednowątkowy schemat. Język powieści jest jednak trudny i trzeba go zrozumieć. Sprawia to, że nie wszyscy przepadają za tym autorem. Faktem jest, że pierwsze sto stron to włóczęga hobbitów przez Shire, stanowiąca multum opisów i monologów, lecz potem akcja nabiera tempa. Jeżeli człowiek wejdzie do świata przedstawionego,"Drużynę Pierścienia" czyta się już bardzo przyjemnie. Warto zwrócić też uwagę na kreację bohaterów. Tolkien stworzył barwne postacie, do których czytelnik od razu się przywiązuje. Szczególnie podoba mi się, że Drużyna to mieszanka wielu ras i charakterów. Początkowo skutkuje to wzajemną niechęcią, ale stopniowo poznając kolejne karty powieści możemy zaobserwować rodzącą się między nimi więź. 

Dopiero teraz, po lekturze "Drużyny Pierścienia" odkryłem prawdziwego Tolkiena, jego niezwykły język, styl i sposób w jaki kreuje świat i postacie. Cieszę się, że w końcu mogłem zmierzyć się z klasykiem literatury fantastycznej i jak najbardziej uważam to spotkanie za udane. Nie wykluczam, że w niedalekiej przyszłości zapoznam się z "Dwiema Wieżami". Książkę jak najbardziej polecam, jeżeli dotąd nie spotkaliście się z twórczością Tolkiena; nie pożałujecie! 

Liczba stron: 383
Gatunek: Fantasy 
Cykl: "Władca Pierścieni" Tom: I
Oprawa: twarda 
Wydawnictwo: Amber  Rok wydania: 2001 
Tłumaczenie: Maria i Cezary Frąc 
Ocena: 8/10

Drużyna Pierścienia | Dwie Wieże | Powrót Króla