Wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum Teatru Starego w Lublinie, chyba że wskażę inaczej
Młode polskie społeczeństwo nadal nie jest przekonane co do historii naszego kraju. Kojarzy się to im tylko z nudnymi wydarzeniami i trudnymi do zapamiętania datami, które nic nie wniosą do życia. Na przeciw nim wychodzi beletrystyka, oferująca wiele form ciekawego przekazywania wydarzeń z minionych epok. Do twórców tego typu literatury, kilka lat temu, dołączyła Elżbieta Cherezińska - kołobrzeżanka, którą od zawsze fascynowała historia, i która postanowiła opowiedzieć o niej w jak najbardziej przystępny sposób. 

Książki Cherezińskiej już wielokrotnie recenzowałem. Czy to przy okazji "Korony Śniegu i Krwi" i jej kontynuacji, traktujących o Polsce, czasów Wielkiego Rozbicia Dzielnicowego. Jak również przy "Legionie", opisującym zmagania Brygady Świętokrzyskiej podczas II Wojny Światowej. Wszystkie te powieści zaczarowały mnie do tego stopnia, że przy obydwu "Koronach..." byłem święcie przekonany, że czytam dobrą powieść high fantasy, a nie beletryzowaną powieść historyczną. Dlatego też, jak tylko usłyszałem, że w Lublinie odbędzie się spotkanie z jedną z moich ulubionych pisarek, uśmiech zagościł na twarzy, a serce radowało się przez cały czas oczekiwania. 

Wtorek, dwunasty maja. Teatr Stary w Lublinie. Godzina dziewiętnasta. Przekraczam próg niezwykle klimatycznego miejsca spotkania. Wchodzę do sali i zajmuję miejsce w pierwszym rzędzie. Na drewnianą scenę, oświetloną dziesiątkami świateł wkracza Łukasz Drewniak - prowadzący. Krótko opowiada o własnych wrażeniach po przeczytaniu książek gościa wieczoru. Padają słowa: "Panie i Panowie! Elżbieta Cherezińska!". Pisarka zajmuje swoje miejsce i rozpoczyna się prawie dwuipółgodzinny dialog. 

Fot. Teatr Stary w Lublinie
Fot. Teatr Stary w Lublinie
Bardzo spodobała mi się forma całego spotkania, gdyż nie ograniczało się ono tylko do formuły "pytanie - odpowiedź", ale przekształciło się w rozmowę, której świadkami byli zgromadzeni czytelnicy. Miłym urozmaiceniem było również czytanie fragmentów książek, autorstwa Elżbiety Cherezińskiej, w przerwach pomiędzy prowadzonym dialogiem. Jestem również pełen podziwu dla Łukasza Drewniaka, za dokładne przygotowane się do prowadzenia spotkania. Zadawał on bardzo głębokie i wyczerpujące pytania, z których można było wyłapać dużą ilość informacji, bezcennych dla prawdziwego fana twórczości gościa wieczoru. 

Dlaczego język "Korony..." nie jest archaizowany? Kto, lub co inspiruje Cherezińską? Dlaczego akurat okres Rozbicia Dzielnicowego? Co daje człowiekowi historia? Jakie są dalsze plany czytelnicze? Na te i na wiele innych pytań odpowiedź uzyskałem właśnie dzięki relacjonowanemu spotkaniu. 

Podsumowując. Spotkanie zarówno pod względem organizacyjnym, jak i pod aspektem wyczerpanego tematu wypadło bardzo dobrze. Zastrzeżenie mam tylko, gdyż pomimo trwającej ponad dwie godziny rozmowy, w dusznym teatrze, nie włączono klimatyzacji. Pod koniec nie było już dość przyjemnie.    Oczywiście znalazł się również czas na dyskusję ze zgromadzoną publicznością, a całość uwieńczyły gromkie oklaski i podpisanie książek. 

I tu pojawiam się ja. Jako pierwszy biegnę w stronę sceny ze stertą powieści w rękach :) Najważniejsze zadanie wieczoru - zdobyć autograf Cherezińskiej, zostało wykonane, co możecie zaobserwować na poniższych zdjęciach. 

Słaba jakość, ale liczy się fakt :)
Są! A oprócz tego jeszcze "Saga Sigrun"