Twórczość George'a R.R. Martina należy do najbardziej cenionych współczesnych dzieł fantastycznych. Dzięki nietuzinkowym pomysłom i kreacji w klimacie średniowiecznego high fantasy, autor ten zyskał sobie sympatię czytelników na całym świecie, a na podstawie jego największego dzieła - "Pieśni Lodu i Ognia", stworzono wysokobudżetowy serial pt. "Gra o Tron". "Uczta dla wron" jest czwartym tomem sagi, w Polsce podzielonym na dwie części. Dziś opowiem o "Sieci spisków" i przeniosę Was w świat intryg rozgrywających się w Siedmiu Królestwach Westeros. 

Wojna w Siedmiu Królestwach powoli zmierza ku końcowi. Ród Lannisterów i ich sojusznicy tytuują się zwycięzcami. Stannis Baratheon, wraz z armią, ukrywa się na Murze, a Żelaźni Ludzie gromadzą flotę, aby raz na zawsze przejąć Żelazny Tron. Jednak jak po każdym wielkim konflikcie wkrótce zaczynają się też zbierać niedobitki, banici, renegaci i padlinożercy, którzy ogryzają kości poległych i łupią tych, którzy wkrótce również rozstaną się z życiem. W Siedmiu Królestwach ludzkie wron zgromadziły się na bankiet z popiołów. 

Wydarzenia opisane w ogóle "Uczty dla Wron" skupiają się wokół polityki Siedmiu Królestw. Obserwujemy tu cztery główne wątki: Cersei, Jaimie'go, Samwella oraz Brienne. Każdy jest na swój sposób inny i przenosi nas w zupełnie inne miejsce na mapie Westeros. Po lekturze "Cieni śmierci" stwierdziłem, że to jedni z nudniejszych i mniej wyrazistych bohaterów, jakich przedstawił nam Martin w swojej sadze. Jednak w "Sieci spisków" całość podnosi się. Może nie porywająco, ale na pewno na duży plus. 

Stali czytelnicy mojego bloga wiedzą, jak bardzo cenię prozę Martina. W "Uczcie dla wron" brakuje mi jednak tej energii poprzednich tomów, niesamowitych opisów bitew i zawiłych intryg. Jest to tylko przeciągnięcie akcji rozpoczętej w "Nawałnicy mieczy", a właściwie jej następstwo, niezbyt satysfakcjonujące. Książka robi się interesująca mniej więcej od połowy, kiedy to George odkrywa przed nami to, za co wszyscy go kochają. W związku z tym niesamowicie przyśpiesza akcję. To co dzieje się po koniec; zakończenie wątków - przerasta ludzkie pojęcie. Książka kończy się zaskakująco, niesamowicie i z ogromnym apetytem na dalszy ciąg. Szkoda tylko, że nastąpi on dopiero w momencie wydania "Wichrów Zimy", czyli szóstego tomu sagi.

Tak jak wspomniałem na początku - bohaterowie, których wątki przedstawione są w "Uczcie dla wron" nie należą do moich ulubionych. Szczególnie Brienne, której losy z biegiem czasu stają się okropnie irytujące. Jednakże w "Sieci spisków" Martin przedstawia nam jeszcze coś więcej - kilka pojedynczych wątków (w schemacie - jeden rozdział na całą książkę). Dzięki temu zabiegowi możemy tu spotkać takie postacie jak Sansa, czy Arya Stark, dawno już pominięte przez fabułę. Są one pewnego rodzaju smaczkami, urozmaicają monotonię powieści.

"Uczta dla wron" rozczarowała mnie, chociaż "Sieć spisków" wybija się nieco ponad monotonne i polityczne "Cienie śmierci". Zabrakło barwnej kreacji postaci, ostro zarysowanej fabuły i tego prawdziwego martinowskiego świata. Jest za to monotematyczność i mało ciekawe główne postacie.

Popełniłem duży błąd czytając i recenzując "Ucztę dla wron" oddzielnie. Dlatego też trudno jest mi uniknąć pisania tego samego, czego następstwem jest to, że dzisiejsza opinia jest krótsza i bardziej chaotyczna. "Ucztę dla wron" jako całokształt oceniam na 6/10, samą ''Sieć spisków" na 7/10.

©Michał Oleksa
2015

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
 Liczba stron: 525
Cykl wydawniczy: "Pieśń Lodu i Ognia"
Tom: 4.2
Autor: George R.R. Martin 
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Ocena:
"Sień spisków" - 7/10
"Uczta dla wron" - 6/10