Dzięki swojej debiutanckiej powieści - "Metro 2033", Dmitry Gloukhovsky zdobył nie tylko rozgłos i uznanie na całym świecie, ale również zapoczątkował całe potężne i nieustannie rozrastające się uniwersum. W ramach projektu wielu autorów prezentuje swoje powieści utrzymane w klimacie post-nuklearnego świata. Długo nie trzeba było czekać na polski akcent; przedstawienie naszego kraju po atomowej zagładzie. Nadszedł sygnał z Krakowa. Wyzwania opowiedzenia nam tej historii podjął się Paweł Majka, którego można kojarzyć m.in. z nominowanym do Zajdla - "Pokojem światów". "Metro..." bez metra? Zapraszam na recenzję "Dzielnicy obiecanej".
Kraków. Rok 2033. Dwadzieścia lat po Pożodze, globalne zagładzie atomowej, ludzkość na powrót zmuszona jest walczyć o przetrwanie. W sieci schronów pod Nową Hutą mieszkają ci, którzy przeżyli nuklearną apokalipsę, codziennie świadomi zagrożenia jakim jest promieniowanie i tego co czyni z ludźmi i zwierzętami. Każdy dzień oznacza dla nich walkę, każdy miesiąc przynosi nowe zagrożenia. Wśród strzępów cywilizacji przeżycie kolejnego roku zakrawa na cud.
Pierwsza powieść, która zapoczątkowała uniwersum, mimo mrocznego klimatu i wartkiej akcji posiadała jednak braki, będąc lekturą bardziej rozrywkową aniżeli ambitną. Jednakże postapokaliptyczny świat wykreowany przez Gloukhovsky'ego spodobał mi się tak bardzo, że postanowiłem kontynuować przygodę w uniwersum "Metra...". Wybór padł na "Dzielnicę obiecaną" z dwóch prostych przyczyn: powieść zbierała bardzo dobre oceny, a ja miałem szansę zdobyć autograf autora. Spodziewałem się czegoś innego i przyznam szczerze, że nieco się zawiodłem.
Przyjrzyjmy się bliżej światu przedstawionemu w "Dzielnicy obiecanej". Akcja powieści toczy się w Krakowie, w Nowej Hucie - miejscu budowanym od podstaw pod kątem wojny jądrowej. Poznajemy grupę bohaterów - aktorów teatralnej trupy, którzy wystawiają swoje sztuki w podziemnych schronach. No i właśnie. Historia ta nie porywa od pierwszych stron, nie poczułem tego specyficznego klimatu i ciarek, których doznałem przy lekturze "Metra 2033". Wszystko zaczyna się bardziej jak przeciętna obyczajówka, dopiero pierwszy zwrot akcji powiedział stanowcze "Stop!" i nieco skomplikował dotychczasowy porządek, zmuszając naszych bohaterów do wyjścia na powierzchnię.
Ewa i Marcin, bo o tej dwójce aktorów mowa, to nastolatkowie. Podczas podróży towarzyszy im Duch - forma polskiego stalkera. Tu pojawiają się pierwsze zgrzyty. Postać Marcina praktycznie do końca okropnie irytuje czytelnika. Chłopak nigdy nie wie co się dzieje dookoła, nie potrafi logicznie myśleć, czekając aż zdecyduje za niego Ewa. No dobra, niech już będzie tym skończonym fajtłapą. Ale nie! Pod koniec książki Marcin, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przemieni się w gotowego ratować świat superbohatera. To jest tak nagłe i nieprzewidziane, że aż głupie.
Ale "Dzielnica obiecana" to nie same minusy! Podczas czytelniczej podróży obserwujemy również drugi wątek, którego przewodnikiem jest porucznik straży - Przemysław Siedlar, który wyruszył na poszukiwania zbiegłych bohaterów. Jego postać jest twarda i silnie zarysowana. Widać w niej dopracowany kunszt tworzenia prawdziwego żołnierza. Innym, zasługującym na uwagę aspektem powieści jest prosty, aczkolwiek mroczny i pełen tajemnic świat. Trzeba przyznać Majce, że udała mu się kreacja Krakowa, zniszczonego po Zagładzie. Ciekawym zjawiskiem są również przedstawione tu potwory, do stworzenia których autor wykorzystał gołębie, które jak każdy wie są zmorą Krakowa. Plusy te sprawiają, że książka jest godna poznania.
Słowem końca pragnę zaznaczyć, że "Dzielnica obiecana" nie wspina się na wyżyny literatury. Nie zmienia to jednak faktu, że podczas lektury dobrze się bawiłem, ponieważ całość okazała się niezwykle wciągająca. No i do tego tajemnicza postać Ducha, która intryguje, zaskakuje i zdobywa sympatię czytelnika. "Dzielnicę obiecaną" polecam bez wahania wszystkim fanom uniwersum i literatury tego typu. Stanowczo odradzam poszukującym poważnych i ambitnych lektur.
©Michał Oleksa
2015
©Michał Oleksa
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 504
Cykl wydawniczy: "Uniwersum Metro 2033"
Tom: ?
Autor: Paweł Majka
Tłumaczenie: -
Ocena:
pozytywne 7/10
Ambitnych lektur z pewnością nie poszukuję. Dobra fantastyka nie jest zła, trzeba się rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Warto, w szczególności za charakterystyczny klimat i możliwość przeżycia przygody w postapokaliptycznym Krakowie :)
UsuńWażne, że masz pozytywne odczucia i książka Cię wciągnęła. Super!
OdpowiedzUsuńMetro jak i całe uniwersum mam ochotę poznać, na pewno ten tom też zahaczy o moje ręce. Metro bez metra brzmi dość dziwnie, jednak i to można ciekawie wykorzystać. Klimat mi się podoba. Imiona bohaterów są strasznie pospolite, jakoś nie lubię tego typu książek czytać z poslkimi imionami, a do tego te ich charaktery... Muszę się zastanowić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Imiona faktycznie nieco denerwują swoją pospolitością, a charaktery bohaterów. Wrrrrr! Czemu Majka tak to zepsuł?!
UsuńAle po "Metro 2033" sięgaj bez wahania. Kiedyś tam pisałem bardzo zachęcającą recenzję :)
Pozdrawiam.
O Uniwersum słyszałam bardzo wiele, ale jakoś nie mogę się zebrać, aby przeczytać chociaż pierwszą część. Ech, może w końcu przeczytam i w końcu sama wyrobię sobie opinię na ich temat :)
OdpowiedzUsuńBtw. piszesz bardzo ciekawe recenzje. Przyjrzałam się kilku i jestem zachwycona :D
Pozdrawiam, Dakota // <a href="http://97books.blogspot.com/>97books</a>
Uwielbiam takie książki, wiele słyszałam o tym autorze i jak tylko będę mieć trochę więcej funduszy, to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Gaba