Zdefiniowanie przyszłości jest bardzo trudne, ponieważ nikt nie wie co wydarzy się, na właśnie... Jutro? Za 2 lata? Za 100 lat? Rozmaici pisarze już od dawna starają się przybliżyć nam swoją wizję przyszłości, tworząc w nurcie science-fiction. Czytając dziś przewidywania o wyglądzie świata współczesnego, stworzone pięćdziesiąt lat temu zadajemy sobie pytanie: „Jak wiele się spełniło?”. Niezwykle ciekawą wizję początku XXI wieku zaprezentował John Brunner w swojej powieści - „Wszyscy na Zanzibarze”, wydanej po raz pierwszy w 1968 roku. W dzisiejszych spotkaniach z literaturą przedstawię moją opinię o tej właśnie książce.  

Na Ziemi początku XXI wieku tłoczy się ponad siedem miliardów ludzi. Jest to epoka inteligentnych komputerów, psychodelicznych narkotyków w wolnej sprzedaży, polityki uprawianej za pomocą zabójstw i naukowców obłaskawiających wulkany poprzez palenie kadzideł... To niebezpiecznie przeludniony świat, w którym przystaje żyć ludziom.  

Powieść „Wszyscy na Zanzibarze” oferuje niebanalny schemat oraz znakomicie wykreowany świat przedstawiony. John Brunner w swojej wizji stworzył pełnokrwiste science-fiction, które swoją konwencją zahacza również o utopię. Autor stopniowo opisuje rzeczywistość nowatorskich technologii, świat, w którym główne zdanie mają Stany Zjednoczone, a wszyscy ludzie stojący obok siebie zmieściliby się na wyspie Zanzibar. Autor stopniowo rozwija fabułę, racząc nas co chwila kolejnymi opisami oraz prezentacjami przyszłości. Wszystko buduje się niesamowicie, ale faktem jest, że należy do tego dojrzeć.  

Lektura tej książki wymaga od czytelnika maksymalnego skupienia. Skrupulatne przeczytanie pierwszych stu stron jest kluczowe, ponieważ ma bezpośredni wpływ na wprowadzenie do tekstu i późniejsze jego zrozumienie, a także na czerpanie przyjemności z powieści. „Wszyscy na Zanzibarze” to książka napisana bardzo trudnym językiem, który na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Jest on pełen nostalgii i mądrości starszego człowieka; doskonale dopasowuje się do konstrukcji świata.  

Kolejnym aspektem książki jest jej dość nietypowy układ topograficzny. Nie znajdziemy tu zwykłych rozdziałów, tylko tekst pogrupowany na: „konteksty”, „świat tu-i-teraz”, „na zbliżeniu” oraz „ciągłość”. Na pierwszy typ składają się cytaty z książek fikcyjnego autora Chada C. Mulligana, drugi to zazwyczaj wycinki z gazet i wiadomości z ostatnich dni, które pomagają czytelnikowi poznać opisywany świat. Trzecia grupa prezentuje wybrane epizody z życia różnych ludzi, natomiast na „ciągłość” składa się właściwa fabuła.  

Ogromnym minusem powieści jest parabolicznie rozwijająca się akcja. Na początku wszystko idzie wolno i spokojnie, następnie wędrując do góry, aby potem znów zrównać się z ziemią. Nie jest to ciekawe i sprawia, że książka nie wciąga i prezentuje dość średni poziom. Spokojnie mogę stwierdzić, że 670 stron to za dużo, można by to było okroić i tym samym nadać większego tempa akcji. 

Wszyscy na Zanzibarze” to lektura na pewno warta przeczytania. Prezentuje wysoki poziom pióra autora oraz dodrze wykreowany świat i bohaterów. Mimo wielu trudnych i nużących momentów ma aspirację, aby naprawdę zaciekawić nawet wymagającego czytelnika. Zadziwiająca jest również aktualność przedstawianych treści, to, jak wiele przewidział autor powieści. Książkę spokojnie mogę polecić miłośnikom literatury science-fiction oraz lubiącym trudny i pełen nostalgii język. Stanowczo odradzam szukającym lekkiej i przyjemniej lektury.  
Za możliwość zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Księgarni BookMaster!