Dość niedawno, w recenzowanym przeze mnie "Locie nad kukułczym gniazdem" wspominałem o szpitalu psychiatrycznym, który był głównym miejscem, gdzie toczyła się akcja powieści. Dzisiaj przychodzę z przemyśleniami dotyczącymi zupełnie innej kreacji tej placówki. Tym razem pod przykrywką spokojnego miejsca, gdzie chorzy mogą dojść do siebie obserwujemy naprawdę mroczny i pełen tajemnic świat - osadzony na wyspie ośrodek dla morderców - psychopatów. Historia już jest, dodajmy tylko uznanego reżysera i tegorocznego zdobywcę Oscara - Leonardo DiCaprio. Przepis na film idealny. Zapraszam na podróż na Wyspę Tajemnic. 

Lata 50. ubiegłego wieku. Szeryf federalny Teddy Daniels wraz z asystentem - Chuckiem wyruszają na wyspę, leżącą w Zatoce Bostońskiej, gdzie w miejscu starej fortecy mieści się ośrodek dla chorych psychicznie przestępców. Wspólnie muszą przeprowadzić śledztwo w sprawie tajemniczego zniknięcia jednej z pacjentek; z pokoju o zamkniętych drzwiach i z kratami w oknach. Wkrótce nad wyspę nadciąga huragan, a bohaterowie nie mogą się z niej wydostać, pozostawieni z nierozwiązaną zagadką i narastającą intrygą.

Film Martina Scorsese zaskakuje, intryguje, szokuje i przede wszystkim wciąga od pierwszych minut. W swojej wizji reżyser zawarł niezwykle mroczny i tajemniczy, skryty za bostońską mgłą świat. To wszytko w niesamowitej konwencji thrillera psychologicznego, z licznymi odwołaniami do kina lat 40-tych oraz filmów Hitchcocka. Pomysł trudny i wymagający nakładu pracy został wykorzystany w stu procentach i jego efektem jest właśnie "Wyspa tajemnic". 

Na równi z niesamowitym klimatem stoi tutaj kreacja aktorska głównych bohaterów. Nasz protagonista Teddy (w tej roli Leonardo DiCaprio) to niezwykle barwna i ciekawa postać, która jednak skrywa w sobie pewną tajemnicę i jest dręczona złymi wspomnieniami i przemyśleniami. "Wyspa..." to również inne, równie chwytające za serce kreacje. Ben Kingsley bardzo dobrze odwzorował postać dyrektora szpitala, wiernie oddał emocje i zaznaczył cechy. Na ekranie nie zabrakło również legendy kina - Maxa von Sydowa, który z wielkim oddaniem zaprezentował nam postać starego doktora. 

             
Scenariusz jest fenomenalny, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest wprost genialny, gdyż stanowi jedną wielką zagadkę, o której istnieniu widz dowiaduje się w trakcie seansu; przez cały czas starając się ją rozwiązać, raczony coraz to nowymi scenami. Czasami okazuje się, że ujęcia, które początkowo nie pasowały do całości historii miały potem wielki wpływ na późniejsze wydarzenia. Fabuła, poszerzona o liczne retrospekcje to czysty majstersztyk, a zdjęcia są tak piękne, że aż przyjemnie patrzeć. 

"Wyspa tajemnic" to bez wątpienia świetny film, jednak odradzam go osobom o słabych nerwach oraz tym, którzy chcą go obejrzeć dla relaksu. Produkcja Scorsese bardzo oddziałuje na ludzką psychikę, co sprawia, że miejscami jest o wiele straszniejsza niż niejeden współczesny horror, gdyż nie przedstawia rzeczy paranormalnych, tylko prawdziwe (np. ukazywane w retrospektywie ujęcia martwych ludzi w wyzwalanym przez Amerykanów obozie koncentracyjnym). Jednakże mimo to film jak najbardziej polecam. To naprawdę dobre kino z niesamowitym klimatem i świetną grą aktorską, które z pewnością zapewni Wam dreszczyk na plecach.