Fot. Piotr Michalski/Radio Lublin
Blues to gatunek muzyczny, który odkryłem stosunkowo niedawno. Z czasem coraz częściej słuchane i grane na gitarze piosenki na stałe wpisały się w mój muzyczny gust. Najwięcej uwagi poświęcałem jednakże polskiemu zespołowi Breakout - wielkiej legendzie zarówno sceny bluesowej jak i rockowej, zapisanym w pamięci jako jeden z najważniejszych zespołów rodzimej muzyki. W piątek, 16 września okryłem go na nowo. Wszystko to dzięki koncertowi, jaki odbył się w studiu muzycznym Polskiego Radia Lublin właśnie tego dnia. 

W piątek, 16 września w Radiu Lublin odbyły się "obchody" Międzynarodowego Dnia Bluesa. Z tej okazji organizatorzy przygotowali szereg atrakcji. Na antenie można było usłyszeć całą historię muzyki bluesowej, czy posłuchać o największych ikonach gatunku. Natomiast w siedzibie radia odbyły się między innymi: warsztaty gry na harmonijce ustnej oraz na gitarze, odsłuchanie płyty "Blues" zespołu Breakout, czy koncerty. Ja do studia muzycznego dotarłem wieczorem, aby zakończyć tydzień pracy bluesowym brzmieniem. 

Międzynarodowy Dzień Bluesa w Radiu Lublin zwieńczył koncert supergrupy Boruta-Zbigi-Sindbad-Bonc (w składzie: Bartosz Łęczycki - harmonija ustna, Zbyszek Kowalczyk - gitara, śpiew, Tomasz Stryczniewicz - perkusja, Hanna Bonc - gitara basowa), podczas którego zagrali swoją interpretację albumu "Blues". Publiczność już jest, wszystko gotowe, światła przygaszone - możemy zaczynać! 

Fot. Piotr Michalski/Radio Lublin

Sam koncert pod względem muzycznym i wokalnym wypadł naprawdę dobrze, z godnością oddawał cześć Tadeuszowi Nalepie i całej grupie. Charakterystyczny wokal Zbyszka Kowalczyka znakomicie dopełniała jego gitara. Bas wprowadzał głębię, a perkusista stał się elementem nie tylko rytmicznym, ale i biorącym udział w tworzeniu własnej linii melodycznej. Całość doprawiała i niejako urozmaiciła typowo bluesowa harmonijka. Wszystko idealnie dograne, dopięte na ostatni guzik - nawet jeżeli występowały pomyłki, to nie były one zauważalne. 


Jednakże nie wszystko szło w parze z kwestiami technicznymi. Mam wrażenie, że Radio Lublin posiada zbyt dobre, na tak małą salę, nagłośnienie. Dźwięk mocno odbijał się w uszach, a nie była to ostatnia denerwująca kwestia. Stanowczo za głośno grała harmonijka, a dźwiękowiec nie robił nic, aby próbować ją ściszyć. Czasami gra wchodziła na taki poziom, że instrument, który miał być tylko dodatkiem zagłuszał prowadzącą gitarę, a nawet wokal. Do takich sytuacji stanowczo nie powinno dochodzić, biorąc pod uwagę odbiór zebranej publiczności. 


Czas jaki spędziłem na koncercie na pewno nie uważam za zmarnowany. Mimo dwudziestominutowego opóźnienia uważam, że kwestie muzyczne zostały dopięte na ostatni guzik i dało się czuć typową bluesową atmosferę. Dziękuję :)