Wschód Kultury Inne Brzmienia Art'n'Music Festival to jedno ze sztandarowych wydarzeń na kulturalnej mapie zarówno Lublina, jak i całej Polski. Za festiwal, będący częścią projektu Wschód Kultury organizowanego przez Narodowe Centrum Kultury, w stolicy województwa lubelskiego odpowiada ekipa Warsztatów Kultury. Ludzie stojący za takimi sztandarowymi wydarzeniami jak Carnaval Sztukmistrzów, czy Jarmark Jagielloński kilka lat temu podjęli się także zadania, by organizować także to wydarzenie i robią to świetnie. Cztery dni koncertów grup będących często prekursorami w swoim gatunku co roku ściągają do Lublina fanów z całego kraju.

Inne Brzmienia to przede wszystkim okazja do usłyszenia na żywo gwiazd, które ze względu na dość charakterystyczny gatunek, w nurcie którego tworzą, nie wchodzą do mainstreamu i są nastawione na węższą grupę odbiorców. Wśród tych fanów najczęściej są idolami, osobami, które tworzą sztukę na najwyższym poziomie. Dla wielu odwiedzających, ten festiwal jest również okazją do doświadczenia nowych muzycznych nurtów, odkrycia czegoś nowego, nieszablonowego, wychodzącego poza ramy, w których przeciętny słuchacz się porusza. Oprócz tego zawiera w sobie wiele wydarzeń towarzyszących, takich jak targi małych wystawców, gdzie każdy może odnaleźć możliwe, że niekoniecznie promowaną perełkę, czy rozmaite wystawy i warsztaty. Wszystko natomiast w niesamowitym klimacie letniego muzycznego festiwalu. 

Festiwal od lat gości na Błoniach pod Zamkiem, gdzie znajdziemy scenę główną oraz namiot festiwalowy. Organizacja wejścia nie jest utrudniona, z łatwością jesteśmy w stanie dostać się na teren od strony Placu Zamkowego, ale też od al. Unii Lubelskiej. Całość zabezpiecza ochrona, która jednak nie robi problemów przy przeszukiwaniu - wszystko idzie niezwykle sprawnie. Zgubić się nie da, wszędzie łatwo trafić, a punkty informacyjne służą pomocą polecając ciekawe punkty programu i opowiadając o festiwalu. Do szczęścia potrzeba tylko dobrego koncertu, a takich też tu nie zabrało. 

W piątkowy dzień miałem okazję zobaczyć występ tureckiej grupy Baba Zula. Prezentowane przez nich pojęcie alternatywy było niezwykle intrygujące, choć dla przeciętnego człowieka mogło okazać się miejscami odpychające. Wszystko to przez często celowe granie wbrew rytmowi oraz kontrolowane fałsze. Wszystko okraszone jednak pewną aurą tajemniczości w dość psychodelicznym wydaniu. Żartem można powiedzieć, że było to jak skrzyżowanie pijanego Jimiego Hendrixa z tradycyjnym tureckim brzmieniem. Bo fakt, dało się słyszeć charakterystyczne gitarowe zagrywki, które bardzo przypominały twórczość tego gitarowego mistrza, ale w tym wszystkim obecna była właśnie ta nuta orientu, egzotyczności. Zespół prezentował dość długie kompozycje, w których śpiew był często na drugim planie względem instrumentalnych popisów muzyków spośród których każdy mógł się wykazać i cieszyć chwilą sam na sam z publicznością. Naprawdę bardzo udany występ. 


W piątek rozmaite okoliczności sprawiły, że nie mogłem już zostać na kolejnych koncertach, ale słyszałem opinie, że zarówno Lech Janerka jak i legenda sceny funk - George Clinton dali naprawdę dobre występy. Na terenie festiwalu pojawiłem się ponownie w sobotę, w momencie kiedy odbywał się koncert zatytułowany "Songs of protest - follow The Rabbit Orchestra". Był to projekt powiązany z tegorocznym hasłem i programem roku 2018 w Lublinie - "Inspiruje nas wolność". Zgromadzona publiczność miała okazję usłyszeć rozmaite kompozycje powstałe w różnych czasach, w różnych miejscach świata i niosące za sobą ten bunt chwytający masy do walki ku lepszej przyszłości. Nie był to może jakiś spektakularny występ, ale z pewnością dało się odczuć klimat chociażby amerykańskiego Woodstocku. 

Najmocniejsze uderzenie miało jednak dopiero nastąpić, bowiem o 23 na scenę wstąpiła niemiecka grupa Atari Teenage Riot. Prekursorzy digital hardcore'u czerpiący całymi garściami z dorobku punku, ale także elektronicznych brzmień z nurtu hardcore. To połączenie obfitowało w niesamowite widowisko, gwarantujące potężne, głośne i ciężkie brzmienie. Mimo chłodnej nocy w Lublinie publiczność pod sceną była mocno rozgrzana, gdzieniegdzie pojawiało się pogo, a większość po prostu czuła tę muzykę. Atmosfera udzielała się nawet najbardziej opornym, a Atari Teenage Riot dali niezwykły popis serwując lubelskim fanom uderzeniową dawkę ciekawej muzyki, takie rzeczy po prostu trzeba zobaczyć.  


Rzeczą, która mogła przeszkadzać w odbiorze występów było nagłośnienie, które wydawało się być zbyt mocne. Opinia ta wielokrotnie pojawia się w dyskusjach na portalach społecznościowych, ja także muszę ją poprzeć. Mocniejsze basowe dźwięki podczas koncertu Atari Teenage Riot powodowały ból uszu - nie wiem, czy było to zamierzone przez zespół, ale z pewnością nieco utrudniało odbiór wielu zgromadzonym osobom. 

Inne Brzmienia, mimo, że spędzone w tym roku bez wolontariatu, kończę z uśmiechem na ustach. Spędziłem na zamkowych błoniach naprawdę wiele miłych chwil, które pozostawią na długo pozytywne wspomnienia, obrazujące się także tym, że moje playlisty zyskały kilka nowych kawałków z tego innobrzmieniowego klimatu. Warsztaty Kultury - robicie to dobrze i oby tak dalej! 


Michał Oleksa


Autorami zdjęć są Robert Grablewski oraz Ignac Tokarczyk.