Świąteczne porządki trwają w najlepsze, a biorąc pod uwagę to, że trzeba pamiętać o wszystkim i zajrzeć nawet w tej najdalszy kąt - przyszła też pora, żeby odkurzyć bloga. Żeby jednak zabrać się do pisania, trzeba też zrobić niemały porządek w głowie, bo da się zauważyć, że przerwa w pisaniu jest spora, a plany co do regularności publikowania treści legły w gruzach jeszcze zanim zostały odpowiednio wprowadzone w życie. Dziś o tym, co dzieje się w moim życiu, a także o planach na nadchodzący rok, który nieubłaganie przypomina nam o sobie z każdej możliwej strony. Zapraszam na garść słów - powrót do tego miejsca, pisany między barszczem, a śledziem... 

Życiowa karuzela ciągle pędzi i od października wciągnęła mnie w studencki wir. Moje życie odmieniło się, nauczyłem się inaczej planować wolny czas, jednakże ten, którego otrzymałem o wiele więcej niż w klasie maturalnej - obecnie jest częściej poświęcany na naukę, niż na rozwijanie innych pasji. Właśnie, dlaczego? Przecież pogoń za karierą i nauką nie powinna przytłaczać pasji, tego, co robię właściwie od ponad sześciu lat. Sądzę, że próbowałem uciekać, być jakoś obok tego wszystkiego... W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy miałem plany, chciałem rozwijać się dziennikarsko, wzrastać w pisaniu dzieląc się coraz to lepszymi tekstami... Pisać o rzeczach, dzięki którym mogę zmieniać czyjś sposób postrzegania danych kwestii, zainteresować, a być może wpłynąć pozytywnie na czyjeś życie. W tym roku powstało kilka, moim zdaniem naprawdę dobrych tekstów, spośród których na pewno muszę wyróżnić mój felieton zatytułowany - Miasto. Czas, w którym powstał to pewnego rodzaju szał twórczy, nagły przypływ motywacji i chęć rozwoju...

...jednak nie zawsze było tak pięknie. Przez pewien czas tej motywacji we mnie brakowało, a nawet jeżeli się pojawiała - głównie dzięki pewnej, bliskiej mi osobie, która na pewno to czyta, i której naprawdę bardzo dziękuję - to szybko brakło konsekwencji w działaniu, co kończyło się wpadaniem w kolejne twórcze dołki i szukaniem pomocy. Bo w tym roku planowałem naprawdę wielkie rzeczy, ale realizacja ich nieco mnie przerosła, a swoje dołożyły też pewne, niezależne ode mnie kwestie. Wszystko to sprawiło, że spuściłem z tonu i dlatego piszę te słowa dopiero teraz. 

Kiedy już się wytłumaczyłem, warto jednak wspomnieć o planach na przyszłość. Bo w kolejny rok wchodzę z głową pełną nowych pomysłów, które będę chciał poddać realizacji, a moim mocnym postanowieniem jest przede wszystkim regularna publikacja treści w tym miejscu w internecie, które sobie urządziłem. Jeżeli mi się uda to wpadajcie często - jest tu ciepło i całkiem przytulnie. 

Wesołych Świąt, dużo ciepła i wytrwania w realizacji wyznaczonych celów,

Michał Oleksa