
Andy Dufresne, bankier oskarżony o zabójstwo żony i jej kochanka, skazany, po procesie sądowym, na karę podwójnego dożywocia, trafia do więzienia Shawshank. Świat nie jest tam taki, do którego przywykł Andy. Jest inny. Władzę sprawują tam sadystyczni strażnicy i dyrektor, który macza palce w korupcji. Andy jednak się nie załamuje i stara się zdobyć sympatię współwięźniów, a nawet przypodobać się władzy więzienia.
Blisko dwa tygodnie temu Polsat wyemitował "Skazanych na Shawshank". Słyszałem wcześniej co nieco o tym filmie, a moi rodzice mówili, że bardzo warto go obejrzeć. Nie spodziewałem się tak pięknego filmu. King kojarzył mi się dotąd z horrrorami i thrillerami, lecz nigdy nie myślałem, aby napisał coś, z czego w przyszłości powstanie tak poruszający dramat. Nie umiem napisać recenzji tego filmu! Ale dobra, spróbuję. Na początku chciałbym szczególnie zwrócić uwagę na to, że "Skazani na Shawshank" to film, w którym nie zagrała kobieta (nie licząc roli epizodycznej na początku filmu, gdzie została przedstawiona żona Andiego)! Akcja prawie całego filmu rozgrywa się w więzieniu, a tam znajdują się sami mężczyźni. Jeżeli ktoś lubi oglądać na ekranie piękne panie, to odradzę mu ten film, chociaż i tak jest wart obejrzenia. Chciałbym przy tym zwrócić uwagę na mistrzowsko zagrane role, szczególnie zaciekawił mnie postać "Reda", w którego postać wcielił się Morgan Freeman. Jest on jednym z więziennych przemytników, który potrafi sprowadzić do Shawshank wszystko, oczywiście za zapłatą. Szybko zaprzyjaźnia się z głównym bohaterem filmu i pomaga mu przeżyć w tym świecie.
Jeżeli kiedykolwiek, ktoś z Was będzie się wahał przed obejrzeniem tego filmu to myślę, że po przeczytani tej recenzji jego wątpliwości się rozwieją. Podobnie jak pisałem w przypadku "Jak wytresować smoka 2", tak i teraz mogę powiedzieć, że nie jest to lekka i zabawna historyjka, których teraz pełno. Ta produkcja zmusza do przemyśleń. Nie zapominamy o tym filmie, idąc spokojnie spać. Nie, podziwiamy prawdziwy kunszt aktorski i niezwykłe jego (filmu) przesłanie. Śmiało polecam film KAŻDEMU i wystawiam mu najwyższą notę 10/10!
Leciał kiedyś w telewizji, świetny film :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że będąc w sumie chyba jeszcze w podstawówce obejrzałam ten film z rodzicami. Wydawał mi się taki dorosły i naprawdę wtedy mną wstrząsnął, ale jak to z dzieckiem bywa. Chciałam obejrzeć go jeszcze raz, jednak postanowiłam, ze tym razem najpierw przeczytam książkę! Z filmu pamiętam jedynie kilka scen, więc myślę, że takie odświeżenie sobie tej wspaniałej historii papierową wersją jest dobrym pomysłem, a później po prostu porównam ją z filmem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Myślę, że to jeden z tych przypadków, kiedy film jest lepszy od książkowego pierwowzoru. ;)
OdpowiedzUsuń"Na początku chciałbym szczególnie zwrócić uwagę na to, że "Skazani na Shawshank" to film, w którym nie zagrała kobieta" - I to jest wada, na którą też zwróciłam uwagę. Ogółem rzecz ujmując, nie wciągają mnie opowieści (czy to filmowe, czy książkowe), w których nie występują kobiety. Nie dlatego, że lubię, jak to ująłeś, piękne panie (co nie znaczy, że nie lubię), ale dlatego, że cenię sobie niejednoznaczne, pełnowymiarowe portrety kobiet, których tutaj zabrakło.
Mam go w planach, ale do tej pory jakoś cały czas mi umykał. Trzeba się będzie w końcu zmobilizować i obejrzeć. ;)
OdpowiedzUsuńCudowny film, u mnie także niebawem recenzja na blogu. King pokazał klasę, ale twórcy ekranizacji także odwalili niezłą robotę. ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji pragnę poinformować, że nominowałam Cię do świetnej inicjatywy blogerów LBA. Jeśli znajdziesz czas i będziesz miał ochotę odpowiedzieć na mój zestaw pytań, będzie mi niezmiernie miło. Pozdrawiam, Marcelina ;)