W moim kawałku internetu skupiałem się dotychczas na postrzeganiu kultury z perspektywy literatury, filmu, teatru, bądź rozmaitych wydarzeń. Ten wpis jest nieco inny, ponieważ skupia się na odkrywaniu innych kultur poprzez podróżowanie i spotykanie ludzi takich jak my, jednak mieszkających w zupełnie innym kraju. Taką możliwość uzyskałem niedawno dzięki projektowi Erasmus+, w którym bierze udział moja szkoła i wraz z kilkuosobową grupą polecieliśmy na północ Hiszpanii - do Kraju Basków. Ten post to pewnego rodzaju jedno wielkie wspomnienie i luźna relacja z tego niezwykłego i pełnego wrażeń wyjazdu. 

Jest godzina pierwsza w nocy - dzwoni mój budzik. Lekko oszołomiony wstaję, nie spałem długo bo raptem pół godziny - oczekując na wyjazd. Przed drugą jestem już na Placu Zamkowym w Lublinie, gdzie wraz z resztą grupy czekamy na mającego nas zabrać do Warszawy busa. Myśli i sen. Myśli i słowa. Rozmowy. Co nas czeka? Czy się dogadamy? Około 4-tej dojeżdżamy na Okęcie i wkraczamy do hali warszawskiego lotniska. Godzina 6 - mój pierwszy w życiu lot samolotem; cel - Frankfurt, skąd przesiadamy się do właściwego samolotu, który zabierze nas prosto do stolicy Kraju Basków - Bilbao. "Dobra, zaraz odlatujemy" - myślę sobie lekko zestresowany. Nagle się rozpędzamy i już po chwili szybujemy ponad chmurami, spragnieni podróży i wrażeń, na podbój innego kraju. 

Jako, że moja walizka musiała wyjechać jako ostatnia trochę nam jeszcze zajęło zanim opuściliśmy lotnisko w Bilbao. W końcu jednak wszyscy szczęśliwie wyruszyliśmy w dalszą podróż - do Urniety, gdzie czekali już na nas Baskowie. Było późne popołudnie, kiedy zajechaliśmy pod szkołę Salezjanów w Urniecie. Nad wejściem powiewały flagi państw uczestniczących w IYM, czyli: Polski, Finlandii, Niemiec, Kraju Basków oraz flaga Unii Europejskiej. Przy drzwiach natomiast czekali na nas gospodarze, którzy powitali nas z dużą serdecznością. Pokazali nam skrzydło, w którym mieliśmy spać... Warunki były dość spartańskie - kotary w miejscu drzwi a zamiast pościeli - koc i dwa prześcieradła. Ale mając przed sobą perspektywę spędzenia tygodnia po drugim końcu Europy tamten problem okazał się tylko drobnostką, na którą przestałem zwracać uwagę. I tak właśnie rozpoczęła się wielka przygoda. 




Język, imiona i integracja

I zaczęło się - wielka przygoda, podczas której miałem poznać obce kultury i rejony. No dobrze, ale jak tu zapamiętać imiona ponad 30 nowych osób? Fakt, mieliśmy identyfikatory, ale często to nie wystarczało. Jednak organizatorzy zadbali o to, aby każdy dzień rozpoczynał się "Energizerem" w formie krótkich zabaw, które szczególnie w pierwszych dniach miały sprawić, że nauczymy się swoich imion. Jako, że również początkowo wszyscy trzymali się swoich krajów - podczas posiłku byliśmy rozrzucani po różnych częściach sali, co sprzyjało międzynarodowej integracji. Początkowo nieśmiało, potem z większą pewnością rozpoczynały się rozmowy, aż w końcu wszyscy zaczęli ze sobą rozmawiać - oczywiście wszystko po angielsku. Po kilku dniach konwersacje wypłynęły na nowy poziom i pojawiły się trudniejsze pytania. Uwierzcie mi - omawianie polskiego systemu edukacji oraz naszej kwalifikacji wojskowej może być sporym wyzwaniem. 

Mały Paryż - czyli Donostia-San Sebastian

Już podczas trzeciego dnia naszego pobytu w Kraju Basków wybraliśmy się na pierwszą wycieczkę. Odwiedziliśmy miasto San Sebastian, oddalone od Urniety tylko o kilka kilometrów. Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od pewnego rodzaju gry miejskiej, podczas której mieliśmy odwiedzić wszystkie miejsca wymienione na kartce i udokumentować je zdjęciami. Zostaliśmy podzieleni na kilka drużyn - w każdej po jednej osobie z danego kraju. Gra była dobrym pomysłem, aby zwiedzić część San Sebastian oraz zorientować się w mieście pod kątem czasu wolnego. Co do samej Donostii - czułem się tam jak w Paryżu: wąskie uliczki, mnóstwo zabytkowych kamienic, wszystko było po prostu piękne, a do tego wszystkiego dochodziła jeszcze plaża i ocean oraz wyspa w małej zatoce. Widok nie do opisania. 








Pisane wieczorem, przy kubku herbaty
Michał Oleksa

Już niebawem druga część, a także wersja w języku angielskim :)