KULturalia to już ostatnie wydarzenie z cyklu Lubelskich Dni Kultury Studenckiej. Przez cały maj przeróżne koncerty umilały, lub często uprzykrzały życie mieszkańców Lublina. Był to okres naprawdę dobrych występów zarówno zespołów dobrze znanych na polskiej jak i zagranicznej scenie muzycznej; również i tych dopiero zaczynających swoją przygodę z koncertowaniem. Podczas dwóch dni koncertów, na Placu Teatralnym w Lublinie wystąpiło wielu artystów, a wśród nich duet The Dumplings, który od kilku lat wspina się na wyżyny sceny alternatywnej i elektronicznej. 

Zanim jednak wspomnę o samym koncercie The Dumplings warto opowiedzieć co nieco o samej organizacji tego ostatniego już w tym roku majowego studenckiego festiwalu w Lublinie. Zaskakujące okazało się miejsce, ponieważ scena była zlokalizowana na Placu Teatralnym tuż przed Centrum Spotkania Kultur. Samo centrum miasta i położenie placu tuż przy jednej z najbardziej ruchliwych ulic, a także w miejscu dużego natężenia ruchu pieszego budzi kontrowersje. Z jednej strony jest to dobre rozwiązanie pod względem łatwego dojazdu z praktycznie każdego miejsca w mieście, z drugiej - to bardzo ograniczona przestrzeń, w której da się odczuwać ścisk, a poza samą sceną nie ma tam właściwie nic więcej. 

Była to również jedyna studencka impreza w Lublinie, na której obowiązywał zakaz sprzedaży alkoholu, a koncertów nie sponsorował żaden z browarów, co mogło być zaskoczeniem dla wielu przybyłych na koncerty. Było spokojniej, ale zyskały za to oczywiście mieszczące się tuż obok puby i sklepy. Problem stanowiło między innymi również to, że na teren imprezy prowadziło tylko jedno wejście - od ulicy Radziszewskiego, a że największe tłumy napływały od strony al. Racławickich było to dość niewygodne rozwiązanie zmuszające do okrążania otoczonego barierkami placu, najczęściej przez teren pobliskiego hotelu Mercure. A po wejściu... praktycznie stało się już w tłumie przy scenie, bo miejsca było naprawdę mało. Wąski i stosunkowo krótki Plac Teatralny moim zdaniem nie służy organizacji tak dużych imprez. 

Fot. Dzień Dobry TVN
Skoro sprawy organizacyjne są już załatwione oczywiście trzeba wypowiedzieć się o samym koncercie The Dumplings, który był naprawdę udany. Młody duet z Zabrza w towarzystwie perkusisty zgromadzili na koncercie sporą publiczność, która z pewnością wyszła stamtąd zadowolona. Można było usłyszeć zarówno utwory z dwóch wydanych już płyt, jak i dwie piosenki z kompletnie nowego repertuaru. Niezwykły, wprost magiczny głos Justyny i wszystko to, co z muzyką robił Kuba to naprawdę muzyka na najwyższym światowym poziomie. Aranżacje często zaskakiwały swoim wykonaniem "na żywo". Szczególnie zaś magicznym momentem była wyśpiewana w towarzystwie publiczności piosenka "Nie słucham", która wybrzmiała jedynie w towarzystwie gitary, a Plac Teatralny rozbłysnął tysiącem światełek. 

Koncert był bardzo dynamiczny i intensywny, Justyna i Kuba w przerwach między piosenkami rozmawiali także z zebranymi ludźmi, sami zapowiadali kolejne piosenki, co pozwoliło zbudować naprawę luźną atmosferę i przede wszystkim sprzyjało dobrej zabawie. Moim osobistym odczuciem było to, że koncert mimo swojej plenerowej formy miał pewien kameralny, klubowy wydźwięk. Repertuar był naprawdę zróżnicowany, dlatego zarówno oddani fani, jak i sezonowi miłośnicy dwóch piosenek - dobrze się bawili. 

To był naprawdę dobry wieczór spędzony w towarzystwie świetnej muzyki. Koncert był jednak moim zdaniem za krótki i pozostawił niedosyt nie tylko u mnie, ale też u sporej części ludzi krzyczących "Jeszcze jeden!". Niestety koncerty na takich imprezach rządzą się własnymi prawami, a czas na każdy z nich jest ściśle określony, stąd też brak bisów. Muzycznie było bez zarzutów, można się przyczepić jedynie do zbyt mocnego nagłośnienia perkusji w początkowej fazie koncertu, jednak potem zostało to poprawione. Jedyne wątpliwości pozostawiało miejsce koncertu, które moim zdaniem nie jest odpowiednie na studenckie imprezy. 
Jeszcze tu wrócę,
Michał Oleksa