Liczba stron: 680
Cykl: "Próba krwi i stali"
Tom: 1
Gatunek: Fantasy
Autor: Joel Shepherd
Wydawnictwo: Jaguar
Ocena: 6+/6!
Sashandra była niegdyś księżniczką w Lenayin, jednak po śmierci ukochanego bratanie miała dłużej ochoty patrzeć na własnego ojca ani brać udziału w intrygach dworskich stronnictw. Wybrała życie wśród wiernej lenayińskim tradycjom i wierzącej w starych bogów społeczności goeren-yai. Najlepszy mistrz zaczyna ją szkolić w pradawnej sztuce walki, svaalverd. Jednak nawet mistrzowstwo miecza nie zmieni tego, że Sasha jest córką króla i musi być gotowa stawić czoła nie tylko armiom, ale też spiskowcom z królewskiego dworu. Na dodatek buntowniczy, dziki charakter Sashy przyciąga niepożądany rodzaj uwagi, tym bardziej, że poczynaniami młodej kobiety często kieruje gorący temperament. Gdy po raz kolejny w Lenayin wybucha zbrojny konflikt między będącą u władzy verentyjską arystokracją a pogańskim ludem goeren-yai, Sasha dokonać trudnego wyboru i opowiedzieć się po którejś ze stron. Należy przecież do obydwu światów. I do żadnego z nich...
Kobieta. Dość rzadko spotykana, jako postać pierwszoplanowa w powieści fantastycznej. Zazwyczaj to mężczyźni są przedstawiani jako ci dominujący, silni, odważni. A co się dzieję gdy znudzona dworskim życiem. księżniczka zrzeka się tytułu, aby ćwiczyć się w walce? Książka autorstwa Joela Shepherda ukazuje nam Sashę. Jej nauczyciel, najlepszy rycerz w Lenayin oraz były dowódca królewskiej armii, szkoli ją w nieznanym ludziom stylu - svaalverd. Dzięki nabytym umiejętnościom staje się lepsza od jakiegokolwiek mężczyzny w kraju.
Wojna domowa, motyw polubiony przez czytelników między innymi dzięki sadze "Pieśń Lodu i Ognia" George'a R. R. Martina. W "Sashy" po raz pierwszy oglądam zbrojny konflikt na tle religijnym. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie, którego nigdy wcześniej nie zaznałem. Książka jest dopracowana w każdym stopniu. Po raz pierwszy widzę tak dobrą powieść, nieznanego mi dotąd autora. Jest wielowątkowa, posiada bardzo ciekawą i głęboką fabułę oraz zaskakuję, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na górze okładki napisano: "Miłośnicy Pieśni Lodu i Ognia George'a R. R. Martina powinni byś usatysfakcjonowani". Myślę, że pan Joel, nie dorównuje może umiejętnościami "dziadkowi" Martinowi, ale "Sasha" jest równie wciągająca i niesamowita ja jego książki.
To, że w ogóle mogę pisać dzisiaj dla Was recenzję zawdzięczam niezwykłej niespodziance od Wydawnictwa Jaguar. Myślałem, że przyjdą tylko "Zwiadowcy", a tu prezent. Obawiałem się tego, że wysłali to, bo akurat mieli na zbytku, ponieważ się nie sprzedawało, a tu kolejne zaskoczenie. Rok wydania 2013. Długo podchodziłem do tej książki. I żałuję, bo cały ten czas miałem pod ręką prawdziwą perełkę.
To na co watro zwrócić uwagę w książce to sceny batalistyczne. Opisane z wielkim rozmachem stają się dobrą wizytówką książki. Co jeszcze? Oczywiście niesamowici bohaterowie, z którymi aż żal było mi się rozstawać. Bardzo polubiłem Sashę i dlatego z niecierpliwością czekam na jesienną premierę drugiego tomu tej niezwykłej sagi. Czy warto? Tak! To prawdziwa fantastyczna uczta, istna perełka gatunku oraz głęboka lektura na wakacje i nie tylko. Książkę bardzo serdecznie polecam!
Już od bardzo dawna interesuje się tą pozycją, mam nadzieję, że już niedługo gdzieś ją upoluję :)
OdpowiedzUsuńSkoro porównujesz ksiazkę do serii "Pieśń lodu i ognia" to musi być świetna. Sama fabuła wydaję mi się oryginalna, ja również nie spotkałam się jeszcze z tamatem konfliktu religijnego, a to może być ciekawe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
"Sasha" jest na mojej półce i czeka aż się z nią zapoznam. W wakacje niestety nie zdążyłem tego zrobić, ale może uda mi się to we wrześniu. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
R
"Sasha" to wspaniała książka i już czekam na drugą część.
OdpowiedzUsuń